Spis treści
Seniorzy wspominają, jak wyglądały święta w dzieciństwie
- Zawsze moja mama starała się, żeby chociaż ten drobny upominek na święta był oraz choineczka, ponieważ mieszkaliśmy blisko lasu na osiedlu Warszawskim. Chodziło się do lasu po gałązki świerkowe i zawsze jakiś drobiazg się pod choinką znalazł. Gwiazdor przychodził, mimo wszystko
- opowiada pani Maria, która urodziła się tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej, tak samo jak pani Krystyna.
- Z dzieciństwa mam bardzo smutne wspomnienia, ponieważ w 1939 roku, 16 września na wojnie pod Sochaczewem poległ mój tata. W związku z tym zostaliśmy wysiedleni blisko granicy, gdzie była skrajna bieda. Moje dzieciństwo było bardzo mizerne. Ani zabawek, ani świąt, a że byliśmy lubiani to raz na jakiś czas, zapraszali nas sąsiedzi
- mówi pani Krystyna, poruszająca się na wózku z powodu paraliżu kończyn. W domu społecznej pomocy mieszka od ponad 4 lat i od tamtego czasu każde święta Bożego Narodzenia spędza w "Ugorach", mimo że nie narzeka na brak świątecznych zaproszeń.
- Na każde święta rodzina chce mnie zabrać, ale ja nie mogę się zgodzić, bo męczą mnie wyjazdy. Nie chcę również robić rodzinie kłopotu. Jestem wdzięczna, ale najchętniej bywam tu
- przekazuje pani Krystyna.
Kiedy była małą dziewczynką podczas okupacji niemieckiej, trafiła do obozu dla dzieci. Spędziła tam jedynie dwa miesiące, choć jak mówi - nie wszyscy mieli podobne szczęście. - Ja natomiast urodziłem się po wojnie w 1949 roku - wtrąca pan Eugeniusz.
- Pamiętam, że mieliśmy inne choinki, inne niż teraz. Były świeczki oraz cukierki w takich srebrnych, bądź złotych papierkach. Razem ze starszym bratem skradaliśmy się nocą, zabieraliśmy cukierki, a na choince zostawialiśmy jedynie papierki. Na szczęście rodzice to tolerowali
– wspomina pan Eugeniusz.
Gwiazdor zawitał do seniorów
Seniorzy z Domu Społecznej Pomocy "Ugory" dzięki akcji "Listy" współorganizowanej przez fundację Święty Mikołaj dla Seniora, zostaną obdarowani świątecznymi upominkami. Dzisiaj dostajemy paczki – poruszyli się ze szczęścia seniorzy. - Będzie bardzo miło i sympatycznie – mówi pani Maria. Seniorzy otrzymali od darczyńców wiele świątecznych upominków.
- Wczoraj mieliśmy drobne upominki i wzruszył mnie pewien mały chłopiec, który przyjechał z domu dziecka. Miał może sześć lat i podczas gdy schodziłam ze schodów, podarował mi piękny prezencik - choineczkę. Zapytałam go: Słuchaj, dlaczego dajesz mi prezent? Odpowiedział: bo ja panią znam. Ja mówię: skąd mnie znasz? Powiedział, że z ubiegłego roku. Bardzo milutki chłopiec, podziękowałam mu, ucałowaliśmy się, naprawdę bardzo sympatyczny
– opowiada pani Maria.
- Jak usłyszałam o liście do św. Mikołaja w poprzednim roku, to myślałam, że to żart, że mamy sobie coś tam napisać. Żartowałam, że jest trochę tak jakbyśmy byli z powrotem w przedszkolu. Okazało się, że rzeczywiście trzeba było pomyśleć, co się potrzebuje. Dostałam koszulkę, perfumy, obrazek na ścianę, słodycze i jeszcze jakiś dodatek
- mówi pani Krystyna.
"Tutaj mamy drugi dom, szczęśliwy i dobry"
- Na wigilię jestem zaproszony do siostrzeńca, ale chyba tutaj zostanę, natomiast w dzieciństwie wyglądało to różnie. Było nas sporo w domu, więc na bogato nie było, ale głodni też nie chodziliśmy. Byłem wychowywany na wsi, więc na święta było świniobicie, więc było dużo kiełbasy, a mama piekła placki i strucle. Zawsze pojawiał się gwiazdor i nieraz dawał lanie. Jednak zawsze przyniósł jakąś paczkę z owocami, bo czekolady nie było, a jak była to oczywiście nie dla wszystkich. Podczas świąt nie raz dostałem cały worek jabłek
- wspomina pan Marian.
- Tutaj mamy drugi dom, szczęśliwy i dobry. Nie ma na co się skarżyć, nie ma się na co narzekać. Jestem bardzo szczęśliwy
- przekazuje z uśmiechem na twarzy pan Marian.
Już niedługo seniorzy zaczną radosne kolędowanie.
- Kolędy często się tu śpiewa, ale powiem państwu taką najważniejszą rzecz. Za fortepianem siada pan dyrektor i gra - opowiada przeszczęśliwy Pan Eugeniusz.
- Ja się już upomniałam u pana dyrektora, żeby był uprzejmy nas nie zawieść i znowu przez godzinę w wigilię pograć na fortepianie. Pośpiewamy sobie wspólnie kolędy - dodaje pani Krystyna.
- Gwiazdor zawsze przyjdzie, tylko że u nas już bez rózgi tylko z prezentami. W młodości zawsze z rózgą przychodził, ale te młode lata wspomina się do dziś - dopowiada pan Marian.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Miejskie Historie - Trzcianka:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?