Pan Karol jest osobą bezdomną i miłośnikiem komunikacji miejskiej, szczególnie po kilku głębszych. „Zmęczony” kładzie się i nie chce wyjść. Niezbyt dba o higienę, więc fetor wydziela okrutny. Czasami tramwaj, w którym uśnie, musi zjechać do zajezdni, bo pasażerowie nie mogą oddychać. Niestety, panów Karolów w Poznaniu jest wielu. Już wkrótce może się to zmienić, bo bardziej będzie zależało... przewoźnikowi. W Ministerstwie Sprawiedliwości leży projekt nowelizacji kodeksu wykroczeń, który przewiduje kary dla przewoźników za brudne i cuchnące autobusy i tramwaje.
Zobacz także: Bezdomni sypiają w tramwajach, a pasażerowie zatykają nosy
Do tej pory regulowało to jedynie prawo przewozowe, które nakładało na przewoźnika dość ogólny obowiązek zapewnienia pasażerom odpowiednich warunków higieny. Tyle że nic mu nie groziło, jeżeli o tym „obowiązku” zapomniał. Teraz ustawodawca przypomniał sobie o karze i za jej pomocą chce egzekwować czystość w środkach komunikacji. Na brudnych przewoźników inspektorzy sanepidu będą mogli nałożyć kary grzywny do 3 tys. złotych.
– To nie jest tak, że warunki higieny pozostawały do tej pory poza wszelką kontrolą – mówi Cyryla Staszewska, rzecznik sanepidu w Poznaniu. – Prowadzimy kontrole czystości zarówno w pociągach, jak i autobusach i tramwajach, zanim wyruszą na swoje trasy. Jeżeli są zaniedbania, wydajemy zalecenia. Nie przypominam sobie sytuacji, w której przewoźnicy nie zastosowaliby się do nich.
Tym, co dzisiaj najbardziej potrafi zatruć podróż tramwajem lub autobusem miejskim, nie są jednak lepiące się z brudu siedzenia, tylko uciążliwi pasażerowie. Zwłaszcza bezdomni.
– Czasami muszę wysiąść kilka przystanków wcześniej, bo zwyczajnie nie można wytrzymać – żali się Elżbieta Andrzejewska, pasażerka MPK. – Dziwi mnie, że większość kierowców nic z tym nie robi. Rzadko zdarza się, że któryś poprosi takiego o opuszczenie pojazdu.
Zdaniem Adama Pelanta z poznańskiego MPK, motorniczy i kierowca przede wszystkim odpowiadają za bezpieczną jazdę. Choć regulamin przewozów dopuszcza możliwość wyproszenia z pojazdu osoby, która jest uciążliwa dla innych podróżnych, czy też stwarza zagrożenie.
– Jeśli jednak pasażer nie będzie chciał wysiąść, kierujący pojazdem nie ma prawa go do tego zmusić – wyjaśnia Adam Pelant.
Wtedy może jedynie wezwać na miejsce nadzór ruchu MPK i policję. Wiąże się to jednak z opóźnieniami (choćby dlatego, że trzeba poczekać na przyjazd funkcjonariuszy). A to z kolei nie zawsze podoba się pozostałym pasażerom.
– Zdarzało się, że podróżni stawali w obronie uciążliwego pasażera – dodaje Pelant.
Czasami bywa jeszcze gorzej. Po „przejażdżce” uciążliwego pasażera tramwaje i autobusy muszą zjechać do zajezdni, gdzie zajmują się nimi ekipy sprzątające. I tak do kolejnego „zapachowego” pasażera.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?